Palmiarnia w Lubiechowie – uroczy dodatek do zamku Książ
Niedaleko zamku Książ, po przeciwnej stronie drogi (Lubiechów), położona jest palmiarnia wraz z ogrodami. Historia założenia palmiarni brzmi bajkowo, chociaż bajki w realnym życiu nie istnieją, tutaj naprawdę się wydarzyły. Za założyciela palmiarni uważa się Jana Henryka XV z rodu Hochbergów. Zbudował ja dla Marii Teresy Cornwalis – West potocznie zwanej Daisy. Daisy, z angielskiego stokrotka, była uważana za jedną z najpiękniejszych kobiet w Europie. Wiec może dlatego jej mąż postanowił zafundować jej, w ramach prezentu zamiast bukietu kwiatów, palmiarnie z ogrodem. Szczęściara, nie? Chociaż w biografiach i podaniach przeczytamy, że Daisy była jednak nieszczęśliwą kobietą i już na początku małżeństwa oświadczyła, że nie kocha swojego męża.
Budowa palmiarni rozpoczęła się w latach 1908 -1914 i kosztowała 7 milionów marek w złocie, jej powierzchnia pierwotnie wynosiła 1900m2. Do tej pory jest to jedyny taki obiekt w Polsce zachowany konstrukcyjnie bez zmian. Oprócz budynku samej palmiarni wzniesiono również budynki cieplarni, ogród w stylu japońskim, rosarium (Daisy uwielbiała róże) oraz ogród warzywny z którego korzystano zaopatrując zamek Książ. O ogrodach zamku Książ przeczytasz tutaj i tutaj.

Widok Palmiarni obecnie. Zdjęcie gogle map. Inne zdjęcia archiwalne pochodzą z serwisu fotopolska.eu
Na samym początku do ogrodu sprowadzono około 80 gatunków różnych roślin.
Centrum palmiarni zarówno dawniej jak i dziś jest budynek o wysokości 15 metrów. Zbudowany z metalu i szkła zwieńczona małym tarasem z którego, rozpościerał się widok na cały ogród. Ponieważ był on ogromny otrzymał nazwę zakładu ogrodniczego, a do dbania o jego wygląd sprowadzono ogrodników z Wielkiej Brytanii. Rośliny, które były hodowane w ogrodach palmiarni wykorzystywane były do dekoracji zamku i zamkowego ogrodu.
W czasach księżnej Daisy ogrodnictwo było tak popularne, że rodzina Hochbergów wybudowała dwie wielkie fabryki nawozów sztucznych, gdzie produkowano saletrę chilijską, salmiak i superfosfat. Wnętrze palmiarni wyłożone jest zastygła lawą przywiezioną z Sycylii z wulkanu Etny. Podobno zużyto na to przedsięwzięcie aż 7 wagonów tego budulca. Z tufu wulkanicznego tworzono skały, groty, itp.
Szczególne miejsce w sercu Daisy zajmowały róże i jej rosarium. Jedna z róż o kremowych, pomarszczonych, pachnących płatkach znana jest jako odmiana Daisy, a dokładniej Furstin von Pless (czyli księżna Pszczyny) – (Rosa rugosa). Róża wychodowana była w 1911. Róże księżna Daisy „przeniosła” również na tarasy zamku Książ.
Obecnie rośnie tu około 250 gatunków roślin z różnych stref klimatycznych: Azji (byliny), Australii (eukaliptusy, świerki, sosny), Afryka (fiskusy), Ameryka Środkowa (kaktusy i agawy), rośliny z basenu morza Śródziemnego.
A jak was zmorze zmęczenie, dopadnie głód lub będziecie musieli uzupełnić poziom płynów koniecznie usiądźcie na chwile w kawiarni „Pod Tropikiem” w palmiarni. Niesamowity klimat gwarantowany. A kawiarnia podobno pamięta czasy samej Daisy von Pless!
Informacje praktyczne kliknij tutaj.
Spodobał ci się tekst? Masz uwagi lub komentarze? Podyskutuj, polub, dodaj +1. Dziękuję!
Chyba prędzej odwiedzę palmiarnię, niż ten zamek:)
Kurcze, bardzo fajna forma. Nawet osobi, której w ogóle temat nie interesuje przegląda się mega ciekawie.
Mam słabość do ogrodów więc i palmiarnia mnie nęci. Zamek zresztą też 😉 Masz może zdjęcia centralnego budynku? Chętnie zobaczę jak wygląda teraz 🙂
Oh słynna Daisy! 🙂 Dobrze wiedzieć o tak uroczym dodatku, zwłaszcza że wybieram się do Książa niebawem!
Już za dzieciaka uwielbiałam chodzić do palmiarni. Gdy nie było kasy na podróże, to właśnie tam się spędzało czas :).
Uwielbiam palmiarnie! Choć widziałam już palmiarnie w takich miejscach jak Wiedeń i Tokio, nasza palmiarnia w Łodzi najbardziej mi się podoba. Chętnie odwiedzę też tą w Lubiechowie 🙂